Zrozumieć wiarę – książka

Robert M. Rynkowski, Zrozumieć wiarę. Niecodzienne rozmowy z Bogiem, Wydawnictwo WAM, Kraków 2015, s. 192.

Prawdy wiary to fascynująca przygoda duchowa i intelektualna. Ta książka jest tego dowodem. (ks. Robert J. Woźniak)

Książkę można również kupić np. w: Bonito.pl, Aros.pl.

zrozumiec_wiareRozważania Roberta Rynkowskiego przenika pulsująca autentycznym, a przy tym subtelnym dramatyzmem spolaryzowana narracja o pragnieniu człowieka szukającego Boga i o „ukrywającym się” Bogu poszukującym człowieka. (Albert Gorzkowski)

Ta książka to zarówno krótkie wprowadzenie do dogmatyki, jak i przewodnik życia duchowego. Teologia rozumiana jako bosko-ludzki dialog oraz egzystencjalny charakter prawd wiary to dwa przekonania, które przenikają Zrozumieć wiarę i sprawiają, że staje się ona obowiązkową lekturą dla wszystkich, których fascynuje teologia. (ks. Robert J. Woźniak)

Recenzje

Juliusz Gałkowski

Te same pytania wciąż od nowa. Pytania podstawowe…

Kleofas”  13.06.2015

Jednym z najczęściej powtarzanych twierdzeń na temat dziejów duchowości chrześcijańskiej jest opinia, że duchowość początków Kościoła, nader często utożsamiana z okresem patrystycznym, została zastąpiona podporządkowaniem się systemowi prawa rzymskiego. Co ciekawe, przekonanie to podzielają zarówno osoby, które uważają to za coś pozytywnego i prawidłowy krok w rozwoju Kościoła, jak i ci, których niepokoi ten (prawdziwy bądź pozorny) formalizm.

Takie myślenie znajduję w książce Roberta Rynkowskiego Zrozumieć wiarę. Niecodzienne rozmowy z Bogiem. I jest to dla autora z całą pewnością zjawisko bardzo negatywne. Pisze na ten temat bardzo kategorycznie:

Jeśli jurydyzacja chrześcijaństwa i teologii będzie dalej trwała, ani my sami z naszej wiary niczego nie zrozumiemy, ani nie pozwolimy czegokolwiek pojąć innym. (…) Prawo i moralistyka nie zastąpią autentycznej teologii dążącej do przezwyciężenia nieuchronnej różnicy między osobami ludzkimi i Boskimi w rozmowie, której szczytem jest modlitwa. (s. 39)

Autor – powołując się na Stinissena, Rahnera i Heschela –przeciwstawia formalizmowi i jurydyczności mistykę pojmowaną jako modlitewna więź z Bogiem. Zatem książka Roberta Rynkowskiego jest książką o modlitwie jako  sposobie rozmowy z Bogiem oraz o języku modlitwy i wiary.

Język, rozmowa, dialog to niecodzienne dary Boga. Jednak to przede wszystkim dzięki naszej pracy przyobleczonej pokorą będziemy w stanie je docenić i właściwie spożytkować w codziennej rzeczywistości. Jest to konieczne, jeśli chcemy zarówno zbliżyć swoje światy, jak i zbliżyć się do świata Boga. (s. 42)

Celem, jaki stawia sobie autor, jest uzdrowienie „słowa” – chodzi o nasz język modlitwy i poznania Boga. Słowo zamieszkało między nami, nie poniżajmy Go naszymi pseudosłowami. Jest to tym bardziej potrzebne, że Bóg jest Dialogiem, jedna z Jego Osób jest Słowem, a sposobem porozumiewania się jest miłość.

Rynkowski, wychodząc (przecież nie odchodząc), od słów Akwinaty o działaniu rozumu i woli w relacjach wewnątrztrynitarnych, stara się podążyć dalej, wskazuje teksty teologów XX wieku, ale przede wszystkim powraca do Heschela, i zdecydowanie obstaje przy pojmowaniu Trójcy jako Dialogu. Czy słusznie? Z całą pewnością tak, ale – i jest to wyraźne zagrożenie – nie może być to jedyny sposób pojmowania Niepojmowalnego Boga. Nie wątpię, że autor ma tego świadomość, lecz szkoda, że wyraźnie tego nie pisze.

Jest to zresztą jedno z wielu niedopowiedzeń w książce – oczywiście doskonale wiadomo, że nie da się napisać wszystkiego, jednakże gdy autor stawia taki obraz jako najdoskonalej prezentujący trynitarny charakter Ojca-Syna-Ducha, to musi to budzić istotne zastrzeżenia.

Z owego dialogicznego pojmowania Trójcy  wyprowadza Rynkowski szereg arcyciekawych wniosków, a właściwie należałoby napisać, że przeprowadza szereg ciekawych rozumowań.

Pierwszym jest odpowiedź na pytanie: Cur Deus Homo? Czemu Bóg stał się człowiekiem? Bo pytanie o Wcielenie w gruncie rzeczy należy sprowadzić do tego radykalnego – czyli podstawowego – zagadnienia. Rynkowski stara się odpowiedzieć, czy było ono odpowiedzią na grzech, czyli czy grzech był warunkiem koniecznym, aby Stwórca stał się jednym ze stworzeń. Jeżeli tak, to wina Adama była rzeczywiście błogosławiona. Ale autor zadaje pytanie inaczej: jak na gruncie owej dialogicznej teologii należy rozumieć konieczność tego, że Słowo stało się ciałem? Przy okazji warto zwrócić uwagę, jak interesujące wnioski eucharystyczne można wyciągnąć na podstawie  tego sposobu rozumowania.

Kolejnym pytaniem, na które stara się odpowiedzieć autor, jest pytanie o wolność. Czy dialog z Bogiem nas zniewala, czy czyni wolnymi? A skoro jest to dialog z Istotą wszechmocną, to chyba nie ma mowy o wolności, gdy stajemy wobec tak ogromnej dysproporcji sił. Stajemy także wobec ciekawego problemu logicznego: nasze decyzje, nasza wolność dokonują się w czasie, podczas gdy Bóg jest poza czasem, jest w wieczności. Czy czeka On na nasze decyzje, by potem zaledwie na nie reagować? Rynkowski stara się ten dylemat rozwiązać poprzez próbę odpowiedzi, czym owa wolność jest.

(…) wolność nie ogranicza się do konkretnych czynów, do aktów woli. Owszem, jest ona zdolnością do aktualizowania, ale nie tyle poszczególnych działań, ile wieczności. Jest to więc aktualizowanie spełnienia w Bogu, samourzeczywistnienia. Człowiek wolny może osunąć się w niespełnienie, które będzie jednak nie tyle wynikiem sumy poszczególnych wyborów (chociaż ich oczywiście w jakimś stopniu też), ile po prostu nieurzeczywistnienia się osoby, niezaktualizowania wieczności. W takim ujęciu wolność nie sprowadza się zatem do wyboru między kradzieżą w sklepie a jej zaniechaniem. Jest ona raczej aktualizowaniem w tym konkretnym czynie (kradzież – niekradzież) wieczności, spełnienia w Bogu. (s. 79)

Musi w tej książce paść także pytanie o obraz Boga. Bo kim jest Ten, z Kim rozmawiamy? W gruncie rzeczy od tego, jaki obraz Boga stoi przed oczyma wierzącego, zależy to, jaką teologię on uprawia. W tym miejscu Rynkowski pokazuje w pełni, że jego teologia oparta jest na fundamentach, które wybudował Wacław Hryniewicz i jego nadzieja powszechnego zbawienia.

Pytanie o obraz Boga i korony Jego stworzenia (czyli człowieka – jakby ktoś zapomniał) staje się zaledwie przedsionkiem do podstawowego pytania egzystencjalnego: Unde Malum? – Skąd Zło? A także do pytań ostatecznych. Teologia dialogiczna, chociaż ukazywana w sposób popularny, staje się teologią eschatologiczną w każdym tego słowa wymiarze. Padają pytania o Szeol, cierpienie, piekło, czyściec i Niebo. A skoro niebo, to musi pojawić się Świętych Obcowanie.

Cały tok rozumowania prezentowany w Zrozumieć wiarę w sposób konsekwentny i logiczny prowadzi nas do tej prawdy wiary. I jest to oczywiste, przecież nasze zbawienie, nasza obecność przed Stwórcą będzie niewątpliwie wspaniałym dialogiem, rozmową z Tym, Który Jest.

I właśnie pytanie o rzeczy ostateczne ukazuje wartość książki Rynkowskiego. Pozwala ona bowiem na rozwiązanie pewnego pastoralnego dylematu. Nie ukrywajmy, od początku głoszenia Dobrej Nowiny uczniowie Jezusa musieli odpowiadać (sobie i swoim uczniom) na podstawowe pytanie: po co być zbawionym? Czym jest zbawienie?

Trudność związana z tym pytaniem była rozwiązywana przez zdumiewającą w swej niekonsekwencji odpowiedź: idziemy do zbawienia, ponieważ chcemy uniknąć potępienia. Ta niekonsekwencja, połączona z nieumiejętnością zrozumienia Słowa (zarówno Wcielonego, jak i spisanego), skutkowała ową wskazaną na początku recenzji jurydyzacją chrześcijaństwa. Skoro istotą naszej molarności jest unikanie kary, to logiczną konsekwencją jest spisywanie grzechów i przewinień, wraz z odpowiednimi karami.  Unikamy kar, idziemy za Zbawicielem.

Książka Rynkowskiego jest natomiast doskonałą egzemplifikacją, jak można wyrwać się z tego błędnego koła. Dobro i zło, Zbawienie i Potępienie, Bóg i Człowiek wreszcie – są porządkowani we właściwym układzie i ukazywani we właściwych proporcjach. I to jest dobre…

Ale w swej antyjurydyczności poszedł uczony autor jednak mocno za daleko. A właściwie pomylił przyczynę ze skutkiem. To nie rzymski porządek prawny był przyczyną owego ujęcia wiary w paragrafy. On był tylko narzędziem. Należy chwalić Boga, że dał nam to wspaniałe narzędzie, jakim było prawo rzymskie. Ostatecznie odchodzenie od owego rygoryzmu prawnego skutkowało nieraz eksplozjami okrucieństwa.

Jezus przewidział sytuację niezrozumienia istoty zbawienia , bo  – jak mówi Pismo – pytał: „Czy Syn Boży znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”.

Akurat w owym rozumieniu zbawiania omawiana książka może być przydatna. Autor, wykorzystując swoją dialogiczną teologię, naprawdę porządkuje nasze pojmowanie rzeczy ostatecznych.

Musimy więc dostrzec fakt, że podobnie wpływa na nas wyprawa na odkrywanie Boga w dialogu, na odkrycie słów, na przemienienie się w słowa. Nie musimy być wybitnymi intelektualistami, by wyruszyć na taką wyprawę, tak jak nie był na nią gotowy Bilbo Baggins.

Niebo może więc być rzeczywistością atrakcyjną i pożądaną, nawet jeśli nie będzie się ono składało z ogródków z grillami. Warunkiem jest znalezienie odpowiedniego sposobu mówienia o nim.

Teologia musi dokonać tego wysiłku, jeśli nie chce, by nasze wyobrażenia o niebie opierały się na różnej wartości literaturze w stylu „historia człowieka, który był w niebie”. Być może wtedy również nasi kapłani znajdą w sobie odwagę, by w kościołach mówić o niebie, a my nie będziemy z zakłopotaniem milczeć, gdy ktoś zwróci się do nas o uzasadnienie tej nadziei, która w nas jest (por. 1P 3, 15).  (s. 169)

Oprócz niezrozumienia – w moim przekonaniu – przyczyn i istoty jurydyzacji jest w książce Zrozumieć wiarę. Niecodzienne rozmowy z Bogiem  jeszcze jeden watek, który budzi we mnie niezgodę. Chodzi oczywiście o kwestię czyśćca i piekła (a piekła przede wszystkim). Wspomniałem już, że teologia Rynkowskiego bazuje na nauce jego mistrza – Wacława Hryniewicza. I widać to bardzo wyraźnie w roztrząsaniu rzeczy ostatecznych. Ale nie wydaje mi się, abym w niniejszej recenzji mógł napisać coś więcej, niż tylko przypomnieć o wielkim sporze na temat tego, czym jest piekło i jak je pojmować, którego stroną niewątpliwie jest Hryniewicz. Robert Rynkowski nie powtarza jak papuga za swoim mistrzem, ale przejął od niego dużo. Czytelnik będzie sam umiał wyciągnąć wnioski oraz wskazać, w jakich momentach z autorem się zgadza, a w jakich należy spisać protokół rozbieżności.

W tym momencie powiem tylko tyle, że w moim konkretnym przypadku jest on naprawdę rozległy i pewnie jeszcze kilka razy odwołam się do tej książki i będą to teksty polemiczne. Być może wniknie z nich jakaś sympatyczna dyskusja. Niemniej nie mogę jednak nie polecić jej jako lektury odświeżającej. Zrozumieć wiarę jest dowodem na to, że polska teologia żyje.

Alicja Szerment

(382) Zrozumieć wiarę. Niecodzienne rozmowy z Bogiem

Książki – inna rzeczywistość” (15.08.2015)

„Czas rozmowy to czas poświęcony wyłącznie rozmówcy, osobie, z którą rozmawiamy. To bycie w czasie dla drugiej osoby” (Robert M. Rynkowski, „Zrozumieć wiarę. Niecodzienne rozmowy z Bogiem”)

Dawno, dawno temu… a konkretnie ponad dwa lata temu w moje ręce wpadła książka „Każdy jest teologiem” autorstwa Roberta Rynkowskiego. To był czas, kiedy moje zainteresowanie religią i teologią dopiero się rozwijało. Mimo to książka przypadła mi do gustu, ale miałam kilka rzeczy autorowi do zarzucenia. Napisałam wtedy np., że „autor stawia zbyt wiele pytań, a daje zbyt mało odpowiedzi”.

„Zrozumieć wiarę. Niecodzienne rozmowy z Bogiem” to jego druga książka. I już na wstępie muszę zaznaczyć, że spodobała mi się o wiele bardziej! Ale czy autor nadal stawia za dużo pytań, a daje zbyt mało odpowiedzi? Bez wątpienia nie. I choć czuję po przeczytaniu tej książki jest większą ciekawość, to jednak wiem, że żadne zagadnienie poruszone przez autora nie zostało zaniedbane. Te dwa lata temu napisałam także, że nie uważam, żeby „Każdy jest teologiem” było książką dla każdego. A jak jest ze „Zrozumieć wiarę…”? O wiele lepiej!

„Zrozumieć wiarę. Niecodzienne rozmowy z Bogiem”  to, jak pisze sam autor, kolejny etap trudnego górskiego szlaku. Pierwszy etap: książka „Każdy jest teologiem” miała na celu ukazanie, że do rozmowy z Bogiem zobligowany jest każdy i, że każdy ma do tego prawo. Niezależnie czy jest teologiem, czy architektem… Druga publikacja pana Rynkowskiego opowiada o tym jak powinien wyglądać ten dialog z Bogiem. Choć wydaje się to temat łatwy, to jednak okazuje się w rzeczywistości o wiele trudniejszy. Powód tego jest prosty: Jak ma wyglądać rozmową z Bogiem, którego nie widzimy? Jak ma przebiegać dialog, kiedy odpowiedź z drugiej strony nie zawsze jest dla nas jasna? Jednak, żeby uzyskać odpowiedzi na te wszystkie pytania, trzeba się w temat o wiele bardziej wgłębić…

I tym oto sposobem przechodzimy do aspektu teologii… i filozofii w tej książce. Aby uzyskać odpowiedź na pytanie, jak powinien wyglądać dialog z Bogiem, trzeba w końcu najpierw pojąć, czym jest dialog, skąd się rodzą nieporozumienia, i zrozumieć różnice językowe wynikające ze środowiska, w którym żyjemy, i nie tylko. Trzeba zrozumieć Boga… poprzez istotę Wcielenia, Trójcy Świętej i wiele innych aspektów. Autor nieustannie zachęca nas do rozmowy z Bogiem, prawdziwej i żywej. Zachęca nas do dialogu… nie jeden raz stawiając i odpowiadając na naprawdę trudne pytania.  A każdy następny rozdział wynika z poprzednich, przez co ta pozycja staje się niezwykle spójną książką.

Robert M. Rynkowski w swojej publikacji przedstawia nam także różne prawdy filozofii, które mają nam pomóc zrozumieć ich aspekt teologiczny. Są jednak przytoczone w taki sposób, że czytając je, nie domyślilibyście się, że są częścią jakby nie było książki teologicznej. Autor cytuje znanych i cenionych filozofów oraz teologów. Wyciąga tezy i szuka argumentów na ich potwierdzenie. Na początku każdego rozdziału „bombarduje” nas pytaniami i zachęca do szukania wspólnej odpowiedzi. Spekuluje i odpowiada… A pytania, które zadaje, nierzadko bywają naprawdę trudne. Pyta np.: „Czy na świecie musi być cierpienie?”, „Czym jest piekło?”, „Czym jest czyściec?”… i udziela odpowiedzi popartych opiniami wielu znanych postaci i oczywiście fragmentów z Pisma Świętego. Tym samym pokazuje, jak duże znaczenie ma przekład Pisma.

Napisałam na początku, że uważam, że „Zrozumieć wiarę…” to książka przystępna, także dla „zwykłego człowieka”. Zapewniam Was, że nie trzeba być fanem teologii, żeby ta książka Was zafascynowała. W końcu myślę, że nawet osoba, która ma podejście względem wiary dosyć trywialne, zastanawia się nad odpowiedziami na pytania, które przytoczyłam… Jeśli boicie się specjalizacyjnego słownictwa – bez obaw! Autor unika słownictwa, którego ktoś niebędący teologiem może nie zrozumieć. Jednak jeśli takowe słownictwo już się pojawia, to zapewniam Was, że wytłumaczone w przystępny sposób.

Muszę przyznać, że niezmiernie spodobało mi się, że autor przytaczał w tej pozycji dzieła szeroko pojętej kultury. Znajdziemy w niej fragment piosenki Ellie Goulding, Marka Grechuty czy Marii Peszek. Robert M. Rynkowski jest dobrym obserwatorem świata, który go otacza i skrzętnie to wykorzystuje. A co najważniejsze w tym, co pisał, czułam prawdziwą pasję, może momentami nawet wzburzenie? To nie jest podręcznik do teologii. To książka napisana przez człowieka z krwi i kości – to czuć. Nie mamy w niej nudnych wywodów… Autor pisze w taki sposób, że zachęca nas, żebyśmy sami zastanowili się nad pewnymi rzeczami, a nie tylko przyswajali informacje, które on podaje nam na tacy.

„Zrozumieć wiarę. Niecodzienne rozmowy z Bogiem” to… fascynująca pozycja. Przystępna w odbiorze i ciekawa. Bez wątpienia także poszerzająca wiedzę – osobiście poznałam dzięki niej niejedno nowe słowo. Jej autor stawia pytania, ale daje także odpowiedzi. To nie jest napisana przez robota książka, suche teksty – to także spostrzeżenia. Mimo to widać w niej ogromny nawał pracy. Jestem bowiem pewna, że przytoczenie tylu cennych, a co za tym idzie, wartościowych myśli w odpowiednim miejscu i czasie nie było łatwe. Pewnie wiele osób powie „to książka nie dla mnie”, ale osobiście uważam, że horyzonty należy poszerzać. Dlatego gorąco zachęcam Was po sięgnięcia po nią, jeśli choć trochę interesujecie się światem. Mnie urzekła w niej i filozofia, i teologia. Urzekł mnie także fakt, że jest o wiele lepsza od pierwszej książki autora. Mam wrażenie, że pan Rynkowski wypracował już sobie wspólny język z odbiorcą… Przez co nie są to nudne wywody doktora teologii, a naprawdę rewelacyjna i ambitna książka. Polecam!

Moja ocena: 8+/10 Rewelacyjna z plusem!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *