Układanie puzzli wiary

Robert M. Rynkowski, Układanie puzzli wiary, „Znak” 642 (2008) nr 11, s. 136–140.

Czy potrafilibyśmy krótko powiedzieć, w co jako chrześcijanie wierzymy? Prawdopodobnie mielibyśmy z tym problem, bo częstokroć nasza wiara jest niczym częściowo ułożone puzzle: tu taka prawda wiary, tam inna, tu przykazania, tam chrześcijańska moralność… Co więcej, brakuje nam jakiegoś kluczowego fragmentu obrazu, do którego moglibyśmy dołączać pozostałe. Dlatego książka zatytułowana, tak jak praca Brunona Fortego: Istota chrześcijaństwa, wzbudza naturalne zainteresowanie.

Jest ona zapisem wykładów wygłoszonych w Barcelonie w 2000 roku przez tego bodaj najwybitniejszego włoskiego teologa. To określa jej kształt: równomierny podział na kilkustronicowe jednostki tekstu. Ale mimo tej, zdawałoby się, korzystnej dla czytelnika formy, nie jest to książka dla każdego, bo w gruncie rzeczy na kilkudziesięciu stronach, jeśli pominie się wstępy, dodatki i fragmenty dotyczące opisu współczesnego społeczeństwa, autor przedstawia owoce swoich wieloletnich przemyśleń teologicznych. Jednak ten, kto przebrnie przez tę skondensowaną treść, nie powinien czuć się zawiedziony.

Najważniejszy jest rozdział tytułowy. Bruno Forte punktem wyjścia swoich rozważań uczynił twierdzenie, że Bóg jest Milczeniem. Dla wielu czytelników może to być zaskakujące, wszak jednym z największych zarzutów współczesnego człowieka wobec Boga jest to, że milczy On w obliczu ludzkich tragedii. Jednak włoski teolog nie obawia się takiego zabiegu, gdyż Milczenie jest początkiem i zostaje przerwane wyjściem Słowa, dzięki któremu możemy odkryć poprzedzające je Milczenie. Wypowiedzenie się Boga nie dokonuje się bowiem bez Jego milczenia. Jezus jest Tym, w którym na sposób osobowy Bóg wychodzi od siebie z miłości do nas, otwiera dostęp do niezgłębionej tajemnicy Bożej Trójcy.

To pierwsze wyjście Jezusa, który przyszedł od Ojca z miłości do ludzi, prowadzi do kolejnego: do wyjścia od siebie aż po opuszczenie na krzyżu. Wbrew tym, którzy śmierć Jezusa widzą jako narzuconą Mu przemocą przez Ojca domagającego się zadośćuczynienia, włoski teolog wykazuje, że jest to dobrowolne wyjście od siebie, że jest to droga wolności Nazarejczyka, który zgadzając się żyć dla Boga i dla ludzi, jest wolny od siebie, wolny, aby kochać aż do końca. Wynikające z miłości wyjście od siebie ku Ojcu i ku innym aż po krzyż jest Jego opcją fundamentalną, która czyni z Niego prawdziwie wolnego człowieka, a z niesłusznie zadanej śmierci dobrowolne oddanie przeżywane w posłuszeństwie Ojcu, a zatem obfitujące w życie.

Problem jednak w tym, że często nie potrafimy określić, co tak naprawdę wydarzyło się na krzyżu, że odtąd człowiek jest już pojednany z Bogiem. Bruno Forte wskazuje, że poprzez to, iż Syn wydaje się swojemu Bogu i Ojcu z miłości do nas, bierze na siebie brzemię przeszłego, obecnego i przyszłego cierpienia i grzechu świata, wchodzi całkowicie w sytuację grzechu, by przyjąć to oddalenie i zakończyć je w paschalnej ofierze i pojednaniu. Wołanie umierającego Jezusa jest znakiem ogromu bólu i oddalenia, które Syn zechciał przyjąć na siebie, by wejść jak najgłębiej w cierpienie świata i doprowadzić go do pojednania z Ojcem. Jednak każdemu, kto chciałby potraktować krzyż jako cierpienie i wydanie tylko Jezusa, włoski teolog przypomina, że wydaniu siebie przez Syna odpowiada wydanie Ojca. To właśnie w tym wydaniu własnego Syna przez Ojca objawia się głębia Jego miłości do ludzi. Ojciec, poświęcając Syna, osądza ciężar grzechu świata, ale zarazem pokazuje wielkość swej miłosiernej miłości do nas. Krzyż jest historią miłości Boga do świata, która nie ulega cierpieniu, ale je podejmuje. Bóg żywy przyjmuje i przeżywa cierpienie swoich stworzeń jak najbardziej intensywnie jako cierpienie czynne, dar i ofiarę, z której wypływa nowe życie świata.

W naszym myśleniu o wydarzeniu krzyża nie ma wiele miejsca dla Ducha Świętego. Inaczej u włoskiego teologa, dla którego jest On nie tylko pełnym uczestnikiem tego wydarzenia, ale takim, bez którego nie miałoby ono sensu. W godzinie krzyża Duch otrzymany od Ojca zostaje wydany przez Syna swemu Ojcu, ażeby Ukrzyżowany pozostał w oddaleniu od Boga w towarzystwie grzeszników. Jest to godzina śmierci w Bogu, opuszczenia Syna przez Ojca, z którym Syn zawsze pozostaje w największej komunii miłości. Gdyby Duch nie pozwolił się wydać, godzina ciemności mogłaby nie być pojmowana jako akt, który odbywa się w Bogu, jako wydarzenie historii miłości nieśmiertelnego Boga, z powodu której Syn, wychodząc ku grzesznikom, maksymalnie zaznacza swoją inność od Ojca. W godzinie krzyża także i Duch tworzy historię: historię w Bogu, ponieważ wydany Ojcu gwarantuje inność Syna od Niego w solidarności z grzesznikami; historię naszą, ponieważ w ten sposób czyni nam bliskim Syna. Tym samym umożliwia oddalonym wspólną drogę z Synem – z wygnania do ojczyzny trynitarnej wspólnoty.

Zmartwychwstanie to, zdaniem Brunona Fortego, trzecie wyjście Jezusa, tym razem ku Ojcu. To ono w pełni objawia Jezusa jako Syna w ciele, który przeżywa wyjście z tego świata do Ojca, a zatem powrót do chwały, z której przyszedł. Po bolesnym oddaleniu i opuszczeniu krzyża następuje komunia zmartwychwstania: śmierć w Bogu za świat w Wielki Piątek przechodzi w Paschę życia w Bogu dla świata. Dlatego że śmierć Jezusa jest śmiercią w miłości, jest też ona śmiercią śmierci, która nie rozdziera, ale jednoczy. Bruno Forte znowu wskazuje istotną rolę Ducha Świętego. Skoro w krzyżu Syn wydaje Ducha Ojcu i wchodzi w ten sposób w przepaść opuszczenia przez Boga, to w zmartwychwstaniu Ojciec daje Ducha Synowi, przygarniając w Nim i z Nim świat do nieskończonej Bożej komunii. Duch Święty w godzinie Paschy łączy Ojca z Synem, a w Synu z grzesznikami pojednanymi we krwi Ukrzyżowanego.

Bruno Forte nie burzy tradycyjnego przekonania chrześcijan, że sednem ich wiary jest zamieszkanie Słowa pośród ludzi. Problem w tym, że dzisiaj często jest ono raczej intuicyjne, niż wynika z głębokiego namysłu, a samego zamieszkania nie widzimy jako ciągu zdarzeń podporządkowanego jakiejś logice – w naszej wierze między Bożym Narodzeniem a Wielkanocą nie ma pomostów. Trudno zresztą temu się dziwić, bo niedzielni katolicy, którymi w dużej części jesteśmy, na pasterce słyszą (albo i nie) o wcieleniu, w Wielki Piątek o ukrzyżowaniu, a na rezurekcji o zmartwychwstaniu, ale raczej nigdy o wszystkich tych trzech wydarzeniach naraz. Włoski teolog układa ten zasadniczy fragment puzzli wiary (według schematu potrójnego wyjścia Jezusa) i, pokazuje, że można te wydarzenia widzieć jako jedną spójną historię. Że co więcej: trzeba je tak widzieć, bo dopiero wtedy staje się w pełni jasne, co się stało między Bogiem a człowiekiem i dlaczego historia zamieszkania Słowa wśród nas jest sednem chrześcijaństwa. W sytuacji, gdy stawka jest tak wysoka, trudno nie zadać sobie trudu przemyślenia swoich wyobrażeń na temat wydarzenia stanowiącego jądro wiary. Włoski teolog wydatnie w tym pomaga, ale takiej pomocy można oczekiwać również od naszych duszpasterzy. Nie jest powiedziane, że homilia bożonarodzeniowa musi dotyczyć tylko wcielenia, a wielkanocna – jedynie zmartwychwstania.

Bruno Forte przyjmuje założenie, że uczeń Jezusa też dokonuje wyjścia, mianowicie wyjścia ku Bogu. Za miejsce jego ostatecznego spełnienia uważa Milczenie, a Boży plan proponuje zobrazować formułą: od Milczącego do Milczącego. I właśnie w tym schemacie udaje mu się odnaleźć znaczące miejsce dla Ducha Świętego, z czym chrześcijanie mają niekiedy poważny problem. Otóż podkreśla on, że pomiędzy eksodusem Jezusa ku Ojcu a eksodusem ucznia w kierunku spełnienia dziejów w Bogu ma miejsce posłanie Ducha. Uważa wręcz, że posłannictwo Słowa byłoby nieskuteczne, gdyby nie posłannictwo Parakleta, który jest nie tylko żywą pamiątką Słowa, ale także Tym, który doprowadza do całej prawdy. Duch nie jest Słowem, ale to On umożliwia ożywcze spotkanie ze Słowem. Nie jest też Milczeniem, zwiastuje to, co usłyszał od Słowa w przedwiecznej Bożej ciszy, i otwiera na przyszłość całkowicie nastawiony na tę pełnię prawdy, która będzie wymowną ciszą Milczenia Boga.

Duch Święty pełni szczególną rolę wobec Kościoła, w ramach którego uczeń Jezusa zmierza ku Bogu. Paraklet jest zasadą jedności Kościoła w czasie i w przestrzeni. Udziela się On osobom, znaczy każdego członka Kościoła pieczęcią osobowej i niepowtarzalnej więzi z Trójcą. Kościół jest na ziemi miejscem miłości Trzech Osób stanowiących jedno. Komunia miłości wiążąca Syna z Ojcem i z ludźmi jest zarazem wzorem i źródłem komunii braterskiej, która powinna wiązać uczniów między sobą. To tutaj ukazuje się działanie Ducha Świętego: komunia, owoc łaski Syna i miłości Ojca, uwidoczniona we wzajemnej miłości, jest komunią w Duchu Świętym. Kościół miłości jest zatem Kościołem Ducha Świętego, który rodzi komunię pomiędzy uczniami i komunię uczniów z Bogiem, udzielając im się poprzez Słowo życia, sakramenty wiary i posługę pasterzy.

Wielu z nas zapomina, że Duch Święty jest trzecią osobą Trójcy Świętej. Ale nawet ci, którzy o tym pamiętają, nie potrafią znaleźć dla Niego miejsca w swojej wierze. Książka Brunona Fortego prowadzi do wniosku, że Paraklet staje się obecny w praktyce wiary dopiero wtedy, gdy ta wiara jest widziana jako całość związana zasadniczym wydarzeniem Jezusa Chrystusa, w którym Duch Święty odgrywa istotną rolę. Czy więc kłopoty z trzecią Osobą Trójcy nie wynikają z tego, że nasza świadomość chrześcijańska częstokroć znajduje się na poziomie katechizmowych pytań i odpowiedzi? Książka włoskiego teologa pokazuje, jak wiele się zmienia, gdy to, w co wierzymy, jest jednym obrazem, gdy układa się w swego rodzaju historię. To, że w takiej wierze znajduje się miejsce dla Ducha Świętego, jest wystarczającym powodem, by nie ograniczać się do wyuczonej formuły: „Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty”…

Włoski teolog na wyjście chrześcijanina ku Bogu nakłada schemat potrójnego wyjścia Słowa. Temu naszemu potrójnemu wyjściu odpowiadają trzy cnoty teologalne: wiara, miłość, nadzieja.

Przyjęte w wierze przez ucznia Słowo formuje go na tyle, że wszystko przyjmuje od Boga i we wszystkim uznaje pierwszeństwo Boga. Życie wiary jest nieustannym przyjmowaniem własnego życia z rąk Ojca na podobieństwo Jezusa, który wychodząc od Boga, nigdy nie przestał żyć swoim Bogiem i Ojcem. Taki właśnie eksodus czyni nas wolnymi od samych siebie, wolnymi od pokusy gromadzenia i od obsesyjnego poszukiwania ludzkich zabezpieczeń.

Chrześcijanin, który ma naśladować wyjście Chrystusa od siebie ku szczytowemu wydaniu krzyża, jest powołany do tego, by stawał się sługą miłości, by przeżywał wyjście od siebie w solidarności z najsłabszymi i najuboższymi. Doświadczeniem zrodzonym na kanwie eksodusu od siebie na wzór Jezusa jest wolność w miłości i stąd cechuje ją bezinteresowność. Wolny dzięki wierze chrześcijanin jest sługą, który służy z miłości.

Uczeń Jezusa Chrystusa, w łączności z eksodusem Jezusa ku Ojcu, jest powołany do tego, by być świadkiem sensu życia i historii. Jego powinnością jest umiłowanie ojczyzny, do której dostęp otworzyło nam zmartwychwstanie Chrystusa, oraz gotowość w codziennym życiu do zapłacenia ceny wierności wobec niej. Tylko wtedy będzie bowiem mógł być świadkiem nadziei dla innych.

Milczenie, potrójne wyjście Słowa, posłanie Ducha Świętego, potrójne wyjście chrześcijanina ku Bogu, Milczenie – tak zdaniem Brunona Fortego wygląda istota tego, co się wydarza między Bogiem a człowiekiem. Włoski teolog układanie puzzli wiary zaczyna od centrum. Przyjmuje słuszne, moim zdaniem, założenie, że dopiero wtedy, gdy się widzi najistotniejszą część obrazu, można dołączyć do niej pozostałe fragmenty. Słowem, chodzi mu o wiarę niezatomizowaną, ale będącą jednym spójnym obrazem, logiczną; chodzi o wiarę – którą można uczynić czymś, co wpływa na codzienne życie. I to jest dar, o który warto zabiegać nie tylko w domowym zaciszu, ale i w naszych kościołach.

Robert M. Rynkowski

Bruno Forte, Istota chrześcijaństwa, tłum. Krystyna Kozak, Wydawnictwo KUL, Lublin 2007, s. 200.

[gview file=”https://rynkowski.blog.deon.pl/files/pliki/14.rec_istota_chrze.pdf” force=”1″]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *