Bp A. Czaja wyraża zadowolenie, że w teologii współczesnej prowadzone są badania na poziomie meta-, a więc podejmowane jest pytanie, czym jest teologia. Jego rozmowa przekonuje, że rzeczywiście jest to pytanie podstawowe, że decyduje o kształcie teologii.
Teolog to człowiek, który służy wiernie Prawdzie Objawionej. Wiernie i z miłością. Tę Prawdę trzeba bowiem traktować osobowo, ponieważ jest nią Jezus. A więc to służba głęboka, niełatwa, ale piękna. Musi być to służba wierna. Teolog, żeby mógł służyć, powinien mieć przestrzeń wolności, cechować się odpowiedzialnością, która domaga się respektowania wykładni Magisterium, jaka jest mu dana. Została mu ona dana nie po to, by temperować jego poszukiwania, ale by być mu światłem. Dzięki temu ma on zawsze jakiś punkt oparcia.
Tak teologa, a więc w pewien sposób również i teologię, definiuje bp Andrzej Czaja w rozmowie z Tomaszem Ponikłą, opublikowanej w miesięczniku „Znak” (grudzień 2013, nr 703). Jest to definicja o tyle ważna, że pada z ust z jednej strony doktora habilitowanego teologii dogmatycznej, a z drugiej przewodniczącego Komisji Nauki Wiary w ramach Konferencji Episkopatu Polski. Budzi jednak ona moim zdaniem pewne wątpliwości.
Nie chodzi o to, że akcent zdaje się w niej położony na wierności wykładni Magisterium, bo na uwagę T. Ponikły, że istotna jest wierność Prawdzie, nie zaś Magisterium, bp A. Czaja odpowiada: Prawda objawiona zawiera treści, które Bóg nam daje w osobistych z Nim relacjach. Jednym z podmiotów przyjęcia tej Prawdy jest też teolog. Nie chodzi tu zatem o komentowanie dokumentów Magisterium. Nie ma też powodu, by domagać się, aby wyznacznikiem dobrej teologii miało być kwestionowanie nauki Magisterium, podważanie dogmatów przez teologów celebrytów.
Za mało jednak, moim zdaniem, w tej definicji, jak i w całej rozmowie bpa A. Czai pierwszorzędnego przedmiotu teologii, czyli Boga, i relacji z tym przedmiotem, a także szerszego spojrzenia na teologię, to znaczy próby zobaczenia w niej czegoś więcej niż tylko przedmiotu wykładanego na uczelniach.
Zacznijmy od Boga i relacji z nim. Wiadomo, że teologia to przedmiot akademicki. Z drugiej jednak strony nie można ignorować faktu, że jej „przedmiot” jest zupełnie inny niż przedmioty pozostałych nauk i że nie można w zasadzie być teologiem bez relacji z tym „przedmiotem”, bez dialogu z Nim. A jednak w rozmowie nie pojawia się nic na ten temat. Jest to, jak się wydaje, konsekwencja tego, że w zaproponowanej definicji nie ma mowy o pierwszorzędnym przedmiocie teologii: o Bogu.
Znamienne jest też to, że właściwie w całej rozmowie nie pojawia się próba dostrzeżenia istnienia teologii poza murami uczelni. Oczywiście rozmowa dotyczy teologii uczelnianej, ale w pojawiają się niej pytania dotyczące hermetyczności języka teologii czy teologów świeckich, które mogłyby być doskonałą okazją do podjęcia kwestii teologii nieuczelnianej. Daje do myślenia chociażby odpowiedź na pytanie, dlaczego na uczelniach zatrudniani są raczej księża niż świeccy: świeccy w teologii niekiedy zachowują się nieodpowiedzialnie, częściej jeszcze mało roztropnie, a wskutek tego sklerykalizowane rady wydziałów są wobec nich nieufne. Rzecz jasna trudno domagać się, by był jakiś parytet zatrudniania, tyle że w rozmowie nie pojawia się żaden pomysł na świeckich teologów (i nie tylko na nich, bo przecież również nie wszyscy księża będą pracowali na wydziałach teologicznych), którzy na wydziałach teologicznych nie będą pracować, również tych niezachowujących się nieodpowiedzialnie. Czy mają oni zapomnieć to, czego się nauczyli, zajmując się zupełnie czymś innym niż teologia?
Charakterystyczne jest też to, że w rozmowie nie pojawia się kwestia uprawiania teologii, nie zaś podejmowania problemów teologicznych. Bp A. Czaja wyraża na przykład zadowolenie, że jego student piszący o dwóch teologach afrykańskich wybrał się do nich, by w bezpośrednich rozmowach lepiej poznać ich poglądy. To oczywiście powinno cieszyć. Wydaje się jednak, że trzeba by zadać pytanie, do czego taka praca teologiczna ma prowadzić. Przybliżenie poglądów tych teologów jest na pewno dużo bardziej wartościowe niż napisanie pracy o ojcu założycielu własnego zgromadzenia, jest wyrazem dialogu z inną teologią niż europejska. Trzeba jednak zapytać, co będzie dalej. Czy autor tej pracy napisze kolejną pracę, tym razem na przykład o teologach azjatyckich, czy też podejmie próbę przedstawienia własnego rozumienia spotkania z Bogiem i za jakiś czas to teologowie afrykańscy przyjadą, by lepiej poznać jego poglądy?
Bp A. Czaja wyraża zadowolenie, że w teologii współczesnej prowadzone są badania na poziomie meta-, a więc podejmowane jest pytanie, czym jest teologia. Jego rozmowa przekonuje, że rzeczywiście jest to pytanie podstawowe, że decyduje o kształcie teologii.
Bardzo się ucieszyłem, że jasno wyraża Pan swój pogląd. Bo do tej dyscypliny chyba przez zaprowadzoną formę językową; podchodzi się …”jak do jeża” I przez to gubi „przedmiot”.
I tu wskazane sedno, jako źródło nie tylko dyscypliny ale życia; co ma być dopiero relacją w dyscyplinie.
Bardzo jest to zbieżne z moim prywatnym, osobistym poglądem.
Pozdrawiam przed świątecznie bardzo serdecznie.