Blog powinien żyć, czyli regularnie, a najlepiej codziennie powinny pojawiać się na w nim nowe materiały. Tymczasem nie zawsze przyjdzie do głowy odpowiedni koncept, uda się wymyślić coś oryginalnego, a wrzucanie filmików i klipów z Youtube nie jest rozwiązaniem. Nie ma jednak problemu: jeśli jesteś blogerem katolickim, wystarczy, że zastosujesz kilka prostych rad, a nie tylko teksty będą sypać się jak z rękawa, ale i popularność gwarantowana. A oto te rady.
1. Komentuj Biblię, najlepiej czytania z danego dnia. Dzięki temu codziennie będziesz miał temat. Jednak w żadnym razie nie korzystaj z różnych tłumaczeń, nie szukaj znaczenia słów oryginalnych, nie zwracaj uwagi na kontekst, nie czytaj tego, co na ten temat napisali inni, a zwłaszcza w książkach drukowanych. Nie tylko straciłbyś czas, ale na dodatek dla Twoich czytelników byłoby za trudne czytanie o historii redakcji czy gatunkach literackich. Jak najczęściej używaj słów „Bóg/Jezus chce nam pokazać”, „Bóg/Jezus wie”, „Bóg/Jezus mówi”.
2. Jeśli przyjdzie Ci napisać o jakimś wydarzeniu czy problemie, jak najczęściej używaj cytatów biblijnych, przy czym zgodnie z zasadami podanymi w radzie pierwszej. Tu pomocne będą słowa „Jezus mówił inaczej”, „Jezus tak nie myślał”, „Bóg chce czegoś innego”. Jeśli przypomni Ci się cytat przeczący Twojej koncepcji, nie przejmuj się, może czytelnicy go nie znają.
3. Pisz o problemach, o których piszą wszyscy, o tych, które są akurat na topie. W żadnym razie nie sil się na jakieś analizy, szukanie przyczyn (tylko stracisz czas, a i tak nikogo to nie interesuje). Jeśli wyjedziesz na weekend i napisać o czymś bieżącym nie możesz, napisz o tym po paru dniach, ale koniecznie zaznacz, że się sprawie przyglądałeś, że analizowałeś, że czytałeś inne komentarze. Dla czytelnika oczywiste będzie, że nie jesteś pochopny w sądach (w żadnym razie nie używaj tak niestrawnych dla Twoich czytelników sformułowań!) jak ci, którzy się wypowiedzeli przed Tobą. Nie cytuj konkretnych wypowiedzi (szkoda czasu na szukanie), stosuj sformułowania „fala krytyki”, „jedni mówią”, „strona przeciwna mówi”.
4. Jak najczęściej pisz o tym, że kogoś spotkałeś, że gdzieś byłeś, że coś przeżyłeś. Pisz o swoich emocjach, współczuciu, że się czymś przejąłeś. Czytelnik będzie wiedział, że znasz sprawę z autopsji (takich słów nie używaj!), że nie jesteś teoretykiem. Możesz od czasu do czasu dorzucić jakiś cytat. Jak ognia unikaj jednak fragmentów z trudnych książek. Nie wypada również cytować „50 twarzy Greya”, chociaż możesz spróbować napisać tekst pt. „Czego chrześcijanie mogą nauczyć się od Greya” albo przynajmniej wywieść z tej książki, czego pragnie współczesny świat i jak chrześcijaństwo może na tę potrzebę odpowiedzieć. Jak najczęściej cytuj papieża Franciszka (potrzebne cytaty znajdziesz w internecie). Odwołuj się do popularnych księży, kaznodziejów, rekolekcjonistów.
5. Gdy piszesz o czymś, co ci się nie podoba, koniecznie zapytaj, czy jest w tym Bóg, czy ktoś się dzięki temu nawróci (możesz dodać, że wielu się odwróci od Kościoła, dobrze będzie, gdy podasz przykład jakiegoś swojego znajomego, który się nad tym zastanawia). Bezcenne będzie, gdy wskażesz, że Jezus tak nie myślał (tu odpowiedni cytat z Biblii), że Bóg chce czegoś innego (i znów odpowiedni cytat biblijny). Pisz o formalizmie, o bezdusznym prawie, o moralizatorstwie, o braku miłości, o tym, że jest to zaprzeczenie chrześcijaństwa.
6. Używaj argumentu, że my Kościół, chrześcijanie nie mówimy (albo za mało mówimy) o swoich grzechach, że jesteśmy tak samo grzeszni (jeśli nie bardziej) jak ci, których krytykujemy. Wskazuj, że my sami musimy uderzyć się w piersi, sami się nawrócić, żeby móc cokolwiek robić. Że potępiamy innych, a tymczasem nie robimy porządku z tym czy tamtym grzechem w naszej wspólnocie, który jest o wiele gorszy niż ten przez nas krytykowany.
7. Pisz, że należy wyjść do innych, ewangelizować, pokazywać Miłość Boga, uzdrawiać, bo dopiero, gdy człowiek zobaczy miłość Boga, będzie mógł się nawrócić. Że mamy dzielić się radością, pokojem, miłością. Używaj jak najwięcej czasowników oznaczających aktywność, działanie. Często dawaj do zrozumienia, że Bóg chce, żebyśmy działali, zmieniali świat.
8. Pokazuj, że Bóg jest nam bliski, że kocha nas bezwarunkowo, że największym problemem Boga jest to, że człowiek nie przyjmuje Jego miłości. Pisz, że Bóg kocha nas w naszej grzeszności, że nie zależy mu na tym, byśmy nie grzeszyli, ale na tym, byśmy mu zaufali. Że nas nie rozlicza, nie grozi, ale nas kocha, bo gdyby było inaczej, nie byłaby to miłość. Podkreślaj, że nasze zbawienie jest Jego problemem.
9. Zaznaczaj swój dystans wobec teologii, filozofii, systemu, rozumu. Podkreślaj, że prawdziwie ważne jest spotkanie, wspólna modlitwa, że abstrakcyjne rozważania niczego nie rozwiążą. Powołaj się na doświadczenie jakiejś wspólnoty, spotkań ekumenicznych.
Od lat mam w planie założenie i prowadzenie bloga. Niestety, brakuje mi pomysłów na tematy. Zakładałem wielokrotnie mini-blogi, ale po „wyszumieniu się” kasowałem je.
Tak, z tematami jest problem, chociaż chyba większy z czasem. Ale powyższe rady pozwalają rozwiązać jeden i drugi. 🙂
Zastanawiam się nad jedną rzeczą. Czy te rady aby na pewno są dobrym sposobem na rozpoczęcie bloga (czy ogólnie w prowadzeniu go)? Na jakiej podstawie są one wyciągnięte? Po przeczytaniu tekstu nasunęły mi się te pytania i ośmielam je zadać.
Hmm… jak by to powiedzieć… może chdziło właśnie o sprowokowanie cztelnika do zadania tych właśnie pytań? I może jeszcze innych?
Osoba, która nie ma doświadczenia, nie jest w stanie sobie odpowiedzieć na te pytania. Trudno o weryfikację poglądów w zderzeniu z tym tekstem, jeśli się ich jeszcze nie ma. Dlatego uważam, że te rady bardziej szkodzą, aniżeli pomagają w odkryciu własnego stylu.
Jednak dalej mnie ciekawi jedno – czy to prawdziwe poglądy autora czy tylko chęć napisania takiego wpisu.
A nie odpisałem wcześniej na ten komentarz, bo akurat wtedy wyjeżdżałem na wakacje. 🙂
Ale tekst nie jest skierowany do osób niemających doświadczenia, czy nie przede wszystkim do nich, tylko do tych, którzy już blogi prowadzą. 🙂 A ponieważ, jak mówi pewna piosenka (cytuję z pamięci):
pozwoliłem sobie podać tych kilka rad à rebours. 🙂 Myślę, że to jest odpowiedź na pytanie, czy tekst wyraża prawdziwe poglądy autora.
Dawno nie uśmiałem się tak jak teraz, podczas czytania tekstu. Gratuluję!
Dziękuję!