„Szept węża” – Norblin

Odwiedziłem wystawę obrazów Jana Piotra Norblina w Zamku Królewskim w Warszawie (Pałac pod Blachą, wystawa czasowa do 11 grudnia 2022), jednego z najważniejszych malarzy okresu stanisławowskiego, ojca polskiego malarstwa rodzajowego. Od jego syna Aleksandra Jana wywodziła się polska linia Norblinów, w głównej mierze przemysłowców, po których została Fabryka Norblina na warszawskiej Woli, obecnie przekształcona w centrum muzealno-rozrywkowe (też warta obejrzenia, wrażenie robi zwłaszcza potężny akumulator dla dawnej prasy hydraulicznej).

Jakim Norblin był malarzem, niech oceniają ci, którzy się na tym znają. Mnie jednak po obejrzeniu wystawy przychodzi do głowy skojarzenie, które często mam, gdy oglądam obrazy takich jak Norblin artystów, których cechuje świetna technika, znakomite wykształcenie malarskie, lekkość kreski, znakomity koloryt i kompozycja.
Ja wiem, że sztuka się rozwija, że dzisiaj takie obrazy jak Norblina właściwie nie mają sensu, że tego typu malarstwo znaleźć można pod warszawskim Barbakanem i nie jest ono synonimem sztuki wysokich lotów. Gdy jednak tę sztukę współczesną oglądam, te kreski, kropki i plamy, stają mi przed oczami sceny ze znakomitego francuskiego filmu „Nietykalni”.
Zatrudniony przez całkowicie sparaliżowanego milionera Philippe jako opiekun czarnoskóry, pochodzący z przedmieść Paryża nieokrzesany Driss kpi ze swego pracodawcy, gdy ten zastanawia się nad kupnem za dużą kwotę współczesnego obrazu, na którym jest plama czerwonej farby. Trudno powstrzymać się od śmiechu, gdy ogląda się, jak Driss, niemający pojęcia o malowaniu, postanawia zostać malarzem współczesnym i kilkoma pociągnięciami wałka i chlapnięciami pędzlem maluje obraz. Pokazuje go Philippe, a ten przekonuje swojego znajomego, że to wartościowy obraz nieznanego artysty i sprzedaje go owemu znajomemu za 11 tysięcy euro.
Czy ma to cokolwiek wspólnego z „Szeptem węża” (wszak ostatnio postów niezwiązanych z moim najmłodszym dzieckiem powieściowym nie piszę 😉 )? Absolutnie nic. Ale ma nieco wspólnego z powieściowym dzieckiem, które jest dopiero w drodze, a w którym wątek sztuki współczesnej się pojawi. Czy to dziecko, a więc ewentualna kontynuacja „Szeptu węża”, się narodzi, zależy od tego, czy „Szept węża” zyska uznanie czytelników. Zatem tak naprawdę wszystko w Waszych rękach, Moi Drodzy Czytelnicy! 😉
A tym, którzy by chcieli zwiększyć szanse na premierę kolejnej odsłony detektywistycznych przygód Jacka i Zosi Posadowskich, polecam dzisiaj księgarnię Znak. Książka jest z korzystnym rabatem, a darmowa dostawa dla zamówień od 69 zł (można do zamówienia ewentualnie dorzucić inne moje książki, żeby zyskać darmową dostawę 😉 ).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *