Archiwum kategorii: Szept węża

„Szept węża” – Norblin

Odwiedziłem wystawę obrazów Jana Piotra Norblina w Zamku Królewskim w Warszawie (Pałac pod Blachą, wystawa czasowa do 11 grudnia 2022), jednego z najważniejszych malarzy okresu stanisławowskiego, ojca polskiego malarstwa rodzajowego. Od jego syna Aleksandra Jana wywodziła się polska linia Norblinów, w głównej mierze przemysłowców, po których została Fabryka Norblina na warszawskiej Woli, obecnie przekształcona w centrum muzealno-rozrywkowe (też warta obejrzenia, wrażenie robi zwłaszcza potężny akumulator dla dawnej prasy hydraulicznej).

Czytaj dalej

„Szept węża” – reklamówka

Szelest folii. Może zbyt głośny. Wprawdzie jestem sam w pokoju, ale ściany są cienkie. Słyszę stukanie łyżeczki. Czy mogę być pewien, że tam nie słychać tego szelestu? Momentalnie się uspokajam. No i co z tego, że słychać? Byleby tylko nikt nie wszedł, nie zobaczył. Słyszeć może.
Muszę wychodzić, do spotkania dziesięć minut. Wolę, by nastąpiło ono w parku, gdzie o tej porze i przy takiej pogodzie pewnie nikogo nie ma, niż w pobliżu dworca, gdzie ludzi jest o wiele więcej. Że też musiało się rozpadać.

Czytaj dalej

„Szept węża” – stenografia

W pracy dzień jak co dzień: trochę kierowniczenia, a trochę żmudnej pracy redaktorskiej (bo ja z tych, którzy uważają, że kierownik powinien znać się na pracy wykonywanej przez tych, którymi zarządza, co najmniej tak dobrze jak oni). Stenogram z posiedzenia komisji całkiem nawet ciekawy, bo o mediach publicznych. Słucham ci ja, redaguję i co słyszę?

Czytaj dalej

„Szept węża” – deszcz

Przyroda w powieściach to często nie tylko tło wydarzeń, ale też swoisty ich uczestnik. W moich też odgrywa sporą rolę, tym bardziej że to najczęściej przyroda malowniczej Suwalszczyzny. No a jak przyroda, to i zjawiska pogodowe. Gdy tak o tym myślę, to wychodzi mi, że chyba deszcze i ulewy najczęściej są u mnie znaczącym uczestnikiem wydarzeń. W „Szyfrze, muzeum i sykomorze” piorun roztrzaskuje potężny dąb, co pozwala ująć przestępców, w „Gdzie są kamedulskie piwnice” ulewny deszcz odsłania zapomniany korytarz… W „Szepcie węża” deszcz nie jest aż tak znaczącym aktorem, ale przecież pojawia się w wielu ważnych momentach. To chyba jednak za mało jak na gust tego żywiołu i postanowił okazać mi swoje niezadowolenie z powierzenia mu niezbyt znaczącej roli. O co chodzi?

Czytaj dalej

„Szept węża” – na poczcie

Często ostatnio jestem klientem Poczty Polskiej. Korzystam z niewielkiej placówki, w której na szczęście nie ma systemu Qmatic. Parę dni temu też planowałem nim być, bo chciałem wysłać „Szept węża” do kolejnego czytelnika. Biegnę więc, by zdążyć na otwarcie, mam przygotowaną paczkę, wypełniony kwit, w pogotowiu kartę, żeby zapłacić, co może się nie udać?

Czytaj dalej